W związku ze zmianą pracy i innymi zawirowaniami życiowymi, nie było mi dane wyjechać w tym roku nigdzie na wakacje. Ale od czego ma się przyjaciółki, które zlitują się i przywiozą biedakowi cudne prezenty z podróży? :)
Od Oli, która podróżowała po Brazylii przez calutki miesiąc, dostałam:
Szampon oczyszczający i maskę odżywczą brazylijskiej marki Nativa SPA. Szampon jest dosyć niespotykany, bo zawiera granulki peelingujące skórę głowy (w związku z tym do użytku jedynie raz w tygodniu). Świetnie oczyszcza i pozostawia włosy skrzypiące z czystości :) Maska jest baaardzo regenerująca, ma bogatą konsystencję i piękny zapach. Delektuję się nią i również używam jej raz do dwóch razy w tygodniu.
Magda przywiozła mi z Berlina takie oto smakołyki:
Bomba do kąpieli Fizzbanger i maska do włosów blond Marilyn z.. LUSHa oczywiście :) Bomby jeszcze nie używałam, ale paaachnie niesamowicie :) Jeżeli chodzi o maskę to właśnie siedzę z nią na włosach, także o efektach napiszę Wam za jakiś czas :)
Fizzbanger w wodzie zachowuje się tak:
Już nie mogę się doczekać!
Do tego dorzuciła mi peeling Pink Grapefruit od Neutrogeny, który baaardzo chciałam mieć, ale jak wszystkie wiemy, kosmetyki pielęgnacyjne tej firmy nie są dostępne w Polsce :(
Bardzo Wam dziękuję dziewczyny! :**** Dzięki Wam te ZBYT warszawskie lato nie było taki złe :)