Całe szczęście nie tylko ja jestem teraz wykończona. Kogo jeszcze to spotkało? Odpowiedź poniżej :-)
1. Kolorówka
Tylko dwa produkty, ale jakże napawające dumą (każda z Was wie zapewne jak trudno skończyć cokolwiek z kolorówki, prawda?)
* Puder bambusowy z Biochemii Urody
Kiedyś byłam w nim zakochana, ale chyba mi przeszło :-) Trochę za bardzo bieli twarz, a sam mat nie utrzymuje się za długo.
* Podkład Bourjois Heathy Mix
Z tym panem było zupełnie na odwrót. Na początku przeszkadzał mi jego bardzo żółty odcień, natomiast doceniłam go w czasie, gdy nękały mnie zaczerwienienia i większe niedoskonałości. Ładnie odświeżał twarz. Mój kolor to 52 jednak jeżeli będę kupować go drugi raz (czego nie wykluczam) to zdecydowanie sięgnę po 51.
2. Zapachy
Kolejny, 'trudny' dla mnie dział.
* Biotherm Eau Pure
Dostałam ją w prezencie na zeszłe urodziny, więc jej zużycie zajęło mi ponad rok (całkiem niezły wynik jak na mnie :)) Więcej o niej pisałam w Ulubieńcach kwietnia.
* Yves Rocher the vert
Mój pierwszy produkt z Yves Rocher, kupiony x lat temu w Paryżu. Zapach zielonej herbaty od razu przenosi mnie do jednych z najwspanialszych wakacji w moim życiu..
3. Pielęgnacja ciała
Dwa peelingi z The Body Shop. Jeden dosyć ostry, zbity i kwiatowy, drugi o żelowej konsystencji, owocowym zapachu i pięknym kolorze ( który niestety brudzi wannę: ( )
4. Pielęgnacja twarzy
* Jeden z moich ukochanym peelingów - zdzieraków z TBS (klik)
* Płyn micelarny z Vichy. Naprawdę fajnie zmywa makijaż, jednak bez promocji nie jest dla mnie interesujący :-) Niczego nie urywa.
* Krem nawilżający Sephora. Jak wyżej, żadnego och czy ach. Ot, zwykły, lekki krem na dzień. Bez spektakularnych efektów ani bez szkody dla twarzy.
A Wam udało się coś zużyć np. z kolorówki? U mnie zerowanie idzie pełną parą, kolejna torba się zapełnia! Możecie być ze mnie dumne :-)
Ściskam,
Karolka