sobota, 4 sierpnia 2012

Dwa ulubione zdzieraki


Dzisiaj kilka słów o najchętniej używanych przeze mnie rzeczy do peelingu ciała i twarzy. 





Na początek twarz:


The Body Shop, peeling algowy do cery zanieczyszczonej





Jak już wiecie, bardzo lubię produkty z serii algowej (miałam tonik i żel do mycia). Według mnie fajnie oczyszczają i pozostawiają skórę świeżą i gładką. Z panem powyżej jest podobnie. Jest dosyć ostry, dlatego nie nada się dla posiadaczek skór suchych i wrażliwych. Dla tych ze cerą mieszaną i tłustą będzie idealny :) Używam go 2-3 razy w tygodniu. Ma piękny zapach i jest bardzo wydajny (starczył mi na ok. 3 miesiące). Cena 39zł/200 ml. 


Ciało: 


Moim świętym gralem nie jest wcale żaden drogi scrub do ciała. Okazuje się, że wystarczy odrobina żelu pod prysznic (u mnie najlepiej sprawdzają się oliwki myjące) i właśnie ten "przyrząd". Z jednej strony ma większe wypustki, które są w miarę delikatne i nadają się do masażu wewnętrznych stron ud, ramion czy brzucha (zdjęcie po prawej). Z drugiej natomiast posiada małe igiełki, które dają bardziej popalić naszej skórze :) Traktuję nimi pośladki oraz tylną i zewnętrzną stronę ud. Koszt takiej zabawki to ok. 14 zł (do zdobycia np. w Rossmannie). Mogę się mylić, ale taka myjka wydaje mi się być bardziej higieniczna i trwała niż powszechnie znane szorstkie gąbki do masażu. 

Podsumowując: to są rzeczy, którymi najbardziej lubię "katować" moją skórę, aby była pięknie oczyszczona, gładka i lepiej wchłaniała nakładane na nią specyfiki. 

A jakie są Wasze ulubione sposoby na wykonywanie tego zabiegu w domu? :)


Karolka


2 komentarze: