wtorek, 31 stycznia 2012

Zakupowo


Witajcie po dość długiej przerwie (sesja+zawirowania osobiste to nie najlepsze połączenie...). Dzisiaj szybciutko pokażę Wam co kupiłam w ostatnich tygodniach. Jeżeli coś Was szczególnie zainteresuje, dajcie znać :)

1. Biedronka. 
Z tym sklepem wiąże się istne szaleństwo. Odwiedziłam chyba z pięć warszawskich biedronek i w żadnej z nich nie znalazłam ani maseł ani peelingów, o których tyle naczytałam się na Waszych blogach. Baaaardzo chcę je wypróbować :( Przy okazji poszukiwań dorwałam dwa balsamy do ciała; regenerujący (czy to jest ta "biedronkowa Tołpa"?) oraz wyszczuplająco-antycellulitowy. Oba w cenie 4,99 :)




2. SuperPharm
Tutaj tylko dwa opakowania plastrów oczyszczających na nos (taaaaak, wiem, pisałam, że są do dupy, ale po jakimś czasie się do nich przekonałam. Zaczęłam dłużej trzymać, inaczej odrywać i rzeczywiście coś z tego nosa schodzi :)) W promocji - 8,99.





3. Rossmann. 
Tutaj padło na kapsułki Aleterra, sól do kąpieli, Wellness Beauty, antyperspirant Ziaja, dwufazową odżywkę Gliss Kur oraz nowy podkład od Rimmela (w tym ostatnim totalnie się zakochałam, ale o tym może kiedy indziej ;))




 4. Natura. 
Błyszczyk Catrice oraz dwa błyszczyko-pomadki Kobo (jeden zgubiłam dwa dni po zakupie.. nawet nie komentujcie :( ) 
  



5. The Body Shop
Poszalałam :) Wyprzedaże działają na mój zmysł myśliwego. Kupiłam: mini odżywkę do włosów przetłuszczających się, tonik z mojej ukochanej serii algowej, peeling o zapachu granatu, moje uluuubione mało o zapachu orzecha brazylijskiego. Scrub oliwkowy wpadł w moje ręce za... jeden grosz :) Panie, jestem w niebie.




Uff... to by było na tyle. Teraz czas na testy :) Wyprzedaże prawie za nami, udało się Wam dorwać coś w wystrzałowej cenie? ;)


Karolka




środa, 25 stycznia 2012

Smutna wiadomość :(



Wiedziałam, że to nadchodzi... Powinnam się lepiej przygotować, żeby nie przeżywać żalu, jaki przeżywam teraz. To stało się zdecydowanie za szybko. 




Mój Blot Powder się skończył :(





Mimo swojej największej wady (masakrycznie słaba wydajność!), był to najlepszy prasowany puder jaki kiedykolwiek miałam.

1. Idealny kolor (medium dark)
2. Nie podkreślał suchych skórek
3. Nie zapychał
4. Utrzymywał matową buzię dosyć długo
5. Solidne opakowanie (kilka razy zaliczył upadek)

Jeżeli chodzi o minusy, to oprócz wydajności (muszę powiedzieć, że go "oszczędzałam", jednak przy codziennym stosowaniu nie dożyłby nawet 2 miesięcy), wymienię również cenę (standard dla MAC) i matowe wykonanie opakowania, na którym widać było każde zabrudzenie. Gąbeczkę dodaną do pudru od razu zgubiłam, ale bez bólu w sercu, bo nie nadawała się do niczego. 






Podsumowując: na pewno kupię go ponownie, jednak pewnie nie w Polsce (ostatnio kupiła mu go przyjaciółka w Stanach). Muszę zorientować się jak Blot wygląda cenowo w UK, bo tym razem będą mogła kogoś poprosić o zrobienie zakupów właśnie tam :) 


Buziaki,
Karolka


PS. Może macie jakiś swój ukochany puder w bardziej przystępnej cenie? Chętnie wypróbuję jakiś tańszy zamiennik :)

wtorek, 24 stycznia 2012

Karnawałowe Szaleństwo- WYNIKI 4 (OSTATNIE!)

Po raz ostatni wybieram zwycięzcę konkursu. Wiem, że agiiik się odezwała, ale po przemyśleniu muszę odrzucić jej prośbę. Nie jest to po prostu zgodne z regulaminem :(

Jeżeli tym razem nie dostanę wiadomości, wrzucę chyba zestaw OPI do kontenera PCK :P







...barwy.wojenne!


gratuluję i czekam na odzew


Karolka

niedziela, 22 stycznia 2012

Karnawałowe Szaleństwo- WYNIKI 3 (mam nadzieję, że ostatnie)

Kochane,

nie wiem o co chodzi, czy rzeczywiście zgłaszacie się do konkursu, a potem nawet nie sprawdzacie, czy wygrałyście? :( Nie spodziewałam się, że będę zmuszona po raz trzeci wybierać zwycięzcę. Mam nadzieję, że tym razem będę mogła wysłać paczuszkę.





....nie umiem się malować!






Gratuluję i czekam na dane do końca 24 stycznia.


Karolka

czwartek, 19 stycznia 2012

TAG: Nasze ulubione seriale

Witajcie,

Jak to zwykle o tej porze roku, czasu mam bardzo niewiele. Sesja,sesja,sesja! :( Z braku możliwości napisania Wam "poważnego" posta, postanowiłam opisać Wam krótko moje ulubione tasiemce :)





ZASADY:
1. Opublikuj u siebie na blogu logo taga.
2. Napisz, kto Cię otagował.
3. Otaguj 5 innych bloggerek.
4. Wymień i opisz kilka swoich ulubionych serial


Jedziemy!
1. Sex and The City








Jestem zakochana w tej historii od wielu lat :) każdy odcinek znam na pamięć, ba, nawet z dialogami radzę sobie nieźle ;) Siła przyjaźni, która może pokonać wszystkie przeciwności losu. Nie raz oglądając ten serial chichotałam na cały dom albo płakałam jak bóbr. Całość doprawiają świetne ciuchy, doskonała muzyka i cudowny Nowy Jork. 



2. The Walking Dead








Razem z moim lubym obejrzeliśmy podczas przerwy świątecznej wszystkie dotąd wyemitowane odcinki. Ciekawa historia, świetna charakteryzacja i dobra gra aktorska. Nie powiem, bywało przerażająco ;) Z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki (premiera w lutym). Polecam szczególnie amatorom zombie (chociaż nie tylko, bo ja się do nich nie zaliczam ;p).


3. Dexter








Moja nowa miłość. I do serialu i do aktora grającego tytułową rolę;) Jestem dopiero w połowie drugiego sezonu, ale nie mogę się oderwać, świetna historia i doskonałe budowanie napięcia. Nie ma chwili spokoju, cały czas coś się dzieje. Nie sposób się nudzić :) Urzekła mnie również kubańska muzyka w tle.


4. Cold Case (Dowody Zbrodni)






Jestem fanką kryminałów z policjantami w roli głównej. Nieważne czy to film czy książka. Rozwiązywanie zagadek nie do odgadnięcia zawsze fajnie się ogląda, szczególnie kiedy są to sprawy sprzed lat. Możecie ten serial "złapać" na tvnie ;)



Do zabawy zapraszam:



I wszystkich tych, którzy mają na to ochotę ;)

Buziaki, 
Karolka

PS. Nadal nie otrzymałam wiadomości od agiiik :( Nikt nie chce nagrody ode mnie :(

Karnawałowe Szaleństwo- WYNIKI 2


Jako, że do tej pory nie otrzymałam żadnej wiadomości ze strony zwyciężczyni Szaleństwa, jestem zmuszona ponownie wybrać osobę, do której powędruje zestaw OPI. Mam nadzieję, że tym razem będę mogła wysłać paczuszkę :)





...agiiik!





Gratuluję i czekam na odzew mejlowy do końca 21 stycznia. Jeżeli znowu nie dostanę danych do wysyłki, po raz kolejny wybiorę zwycięzcę.


Karolka

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Karnawałowe Szaleństwo- WYNIKI


Nadeszła długo wyczekiwana chwila, czyli ogłoszenie wyników Karnawałowego Szaleństwa :) Dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w zabawie. Było mi bardzo miło czytać Wasze pomysły na odjazdowe przebrania. Przyznam, że nie raz śmiałam się do łez (pozdrawiam parówkę i nagrobek :)). 




Ale do rzeczy.....





...guinessi!



 Serdecznie gratuluję :) Czekam na dane do wysyłki : swiat-karolki@o2.pl do końca 18 stycznia. Jeżeli do tego czasu się nie zgłosisz, wybiorę kolejną osobę. 

Szykuję dla Was kolejne konkursy, więc osoby, którym tym razem się nie udało niech otrą swe łzy :p

Buziaki,
Karolka

sobota, 14 stycznia 2012

piątek, 13 stycznia 2012

Recenzja: Original Source, żel pod prysznic Chocolate & Orange


.. A dzisiaj o bublowym żelu pod prysznic...





Na wielu blogach czytałam zachwyty na temat tych żeli. Że fajne opakowanie, że świetne zapachy. Moja miłość do tego pana była gorąca, ale i krótka. Skończyła się wraz z pierwszym użyciem :) W sklepie wyłam z rozkoszy wąchając go, "toż to przecież delicje pomarańczowe!" - mówiłam. Myślałam, że zimowe prysznice z nim okażą się się samą przyjemnością. Niestety...


Opakowanie: Samo w sobie ciekawe, wyróżnia się na sklepowej półce, najfajniejszy jest w nim otwór z silikonową blokadą, dzięki której po otwarciu nie wylewa nam się połowa butelki.

Zapach: Ja pisałam wyżej: w sklepie wydawał mi się idealny, jednak podczas samego mycia okazało się być dokładnie odwrotnie. Czułam jakbym się myła bliżej niezidentyfikowaną mazią. Po prysznicu nie czułam czystości, odświeżania. 

Konsystencja: Glut. Spływa z ręki, nie sposób się nim umyć, bo "ucieka" również z ciała (nie używam żadnych gąbek, myjek).

Wydajność; trudno powiedzieć, bo starałam się go zużyć jak najszybciej (już kilka dni temu opakowanie powędrowało do kosza, yeyeyye!). Pod koniec wykorzystywałam go do golenia nóg, oczywiście w tej roli też się nie sprawdził bo ześlizgiwał się z nich.. 


Podsumowując: NIE, NIE, NIE!


PS. Moje zakupowe szaleństwo trwa, niedługo dam Wam znać co kupiłam :) 


Buziaki,
Karolka

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Najszczęśliwszy dzień w miesiącu :)


W grudniu obiecywałam odwyk od zakupów aż do nowego roku, potem jakoś nie było czasu, a jeszcze później skończyła się kasa :p Ale już jutro przyjdzie ten szczęśliwy dzień, w którym moje oczy ujrzą wypłatę na koncie :D 









Witajcie zakupy! Tęskniłam za Wami!!

piątek, 6 stycznia 2012

Recenzja: Neutrogena, Visibly Clear


Dzisiaj moja opinia o dwóch produktach do twarzy firmy Neutrogena z serii Visbly Clear.




Oba produkty są niestety niedostępne w drogeriach w Polsce (poprawcie mnie, jeśli się mylę). Ja swoje kupiłam w Szwecji, ale widziałam, że są bez problemu dostępne w internecie.



Pierwszy z nich to peeling eliminujący i zapobiegający powstawaniu zaskórników. Bratowa miała taki w swojej łazience i powiedziała mi żebym spróbowała, po kilku dniach pobiegłam do sklepu i już miałam swoją tubkę :)






Opakowanie: Przyjemna, miękka tubka z lekko działającym otwarciem. Bez problemu wydobędziemy z niej kosmetyk do samego końca.

Zapach: W związku z tym, że produkt zawiera alkohol, jest dosyć intensywny. Niezbyt przyjemny, ale nie na tyle, abym nie chciała go przez to używać.

Działanie: Już z nazwy "daily scrub" można wywnioskować, że peeling nie jest z tych mocno ścierających i zawierających duże,ostre drobinki, wręcz przeciwnie- kosmetyk jest w formie delikatnego kremu z małymi granulkami, które w sposób bardzo łagodny usuwają nam z twarzy martwy naskórek. Bez obaw mogą go używać osoby o delikatnej skórze, nawet codziennie. Ja go używam co dwa dni. Nie wiem czy rzeczywiście usuwa zaskórniki, bo raczej ich nie mam, ale fajnie zwęża pory i oczyszcza buzię.

Cena: Z tego co pamiętam, kupiłam go w Sv za jakieś 40-50kr (20-25zł). Na Allegro nie widziałam, ale na Ebay kosztuje ok. $7 (+ wysyłka). Może nie jest to taaaaki świetny peeling, żeby go ściągać, ale dlaczego nie kupić go podczas zagranicznych wakacji? :)



Drugi produkt, który chciałabym Wam przedstawić, to beztłuszczowy krem nawilżający z aloesem i rumiankiem.




Opakowanie: "Płaska" tubka, przypominająca bardziej tubkę podkładu niż kremu. Troszkę niepewnie stoi na swojej wąskiej nakrętce, jednak całość wygląda bardzo estetycznie. Krem przychodzi do nas dodatkowo w kartonowym pudełeczku, na którym znajduje się m.in skład kosmetyku, jednak niedobra Karolka wyrzuciła je dawno temu :(

Zapach: Różni się od zapachu swojego brata peelingu, jest przyjemniejszy, ale dosyć delikatny. 

Działanie: Krem jest lekki, doskonale nadaje się pod makijaż (ja stosuję go tylko rano), szybciutko się wchłania, nie zatyka porów, a co więcej optycznie je zwęża. Skóra po jego użyciu jest miękka i matowa. Dodatkowo zauważyłam, że liczba moich niedoskonałości się zmniejszyła, a wypryski pojawiają się zdecydowanie rzadziej! 

Cena: Zabijcie mnie, ale znowu nie wiem ile dokładnie za niego zapłaciłam. Na Allegro ceny wahają się od 22 do 30 zł, więc nie ma tragedii :)


Podsumowując: Jedyną dużą wadą obu produktów jest ich dostępność (tyczy się to niestety większości kosmetyków Neutrogeny to pielęgnacji twarzy oraz makijażu). Jednak w dobie internetu możemy sobie z tym poradzić :) Jestem bardzo ciekawa innych produktów z serii Visibly Clear, bo te dwa wyjątkowo przypadły mi do gustu. Na Allegro wyhaczyłam zestaw tonik + 14 plastrów na niedoskonałości za mniej niż 20 zł (z wysyłką). Jak wykończę wszystkie moje toniki to może spróbuję :)


Buziaki Dziewczyny,
Karolka


PS. Zaszalałyście już? :)

wtorek, 3 stycznia 2012

Akcja zerowanie: zapowiedź stycznia


Zgodnie z wczorajsza obietnicą, prezentuję Wam produkty, które planuję zużyć w tym miesiącu.




Jak widzicie są to tylko trzy tubki. A co zawierają?


1. Regenerujący krem-masło do ciała, Pharmaceris
2. Kremowy żel do stóp, Be beauty
3. Perfumowany żel pod prysznic, Kate Moss Vintage


Zainteresowanych informuję, że prowadzenie Akcji przejęła Izek. Wszystkie szczegóły na jej blogu.



Buziaki,
Karolka

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Akcja Zerowanie: podsumowanie grudnia


Grudzień się skończył, czas więc na jego podsumowanie. Jak może pamiętacie do wyzerowania miałam pięć kosmetyków, w tym to jedno (cholerne!) mleczko, którego nie udało mi się zużyć w listopadzie. Na szczęście w tym miesiącu wszystko ładnie wykończyłam :)





1. Wygładzający podkład, Max Factor, Xperience - podkład sam w sobie fajny, jednak kolor okazał się okropny. Nie wiem co mi zaszkodziło, gdy go kupowałam. 45 Raw Silk jest jasny, ale bardzo różowy :/ Wykończyłam go mieszając z innymi podkładami, np. Bourjois Healthy Mix 52, który jest dla mnie odrobinę za żółty. Gdyby nie kolor, byłabym z niego bardzo zadowolona. Ma lekką konsystencję i bardzo przyjemny zapach. Krycie określiłabym jako średnie.
 2. Żel pod prysznic, Palmolive Thermal SPA- zawierał w sobie małe granulki, które właściwie nie wiem jakie miały spełniać zadanie, bo momentalnie się rozpuszczały Żel jak żel, zapach również nie powalał. Nie kupię go ponownie.
3. Żel pod prysznic, Dove Go Fresh- Recenzja - > KLIK
4. Masło do ciała, The Body Shop, Pink Grapefruit- pisałam o nim TUTAJ
5. Balsam Garnier- tego skurczybyka długo nie mogłam wykończyć. Właściwie nie wiem dlaczego, bo i zapach i konsystencja mi odpowiadają, jednak sądzę, że produkt lepiej sprawdzi się latem.


Podsumowując, grudzień okazał się dobrym miesiącem dla mojej zapchanej łazienki i innych zakamarków, w których przechowuję kosmetyki :) 

Już niedługo zaprezentuję Wam moje plany na styczeń, mam nadzieję, że okaże się równie dobry, co grudzień :)


Buziaki, 
Karolka



Recenzja: The Body Shop, Brazil Nut Body Scrub


Witajcie w Nowy Roku :) Mam nadzieję, że Wasza zabawa sylwestrowa była udana, moja na pewno. Tę noc spędziłam z przyjaciółmi w moim mieszkaniu i bawiłam się cudownie.. aż do 7 rano :)

Ale do rzeczy..

Jak pewnie doskonale wiecie w sklepach ruszyły wyprzedaże. Pognałam więc do The Body Shop już w pierwszy dzień %. Niewiele rzeczy było wówczas przecenionych, głównie ich świąteczna limitka, czyli żurawina, wanilia i imbir. Ja wiedziałam, że chcę kupić peeling, bo żeli i balsamów do ciała mam w tej chwili zdecydowanie ZA DUŻO. 

Padło na...







Brazil Nut Body Scrub


Opakowanie: 200 ml; standardowy, bodyszopowy słoiczek. Muszę przyznać, że taką formę lubię najbardziej. Nie ma opcji, żeby po skończeniu produktu zostało nam coś, czego nie możemy wydobyć.

Zapach: obłędny :) Idealny w okresie świąteczno-noworocznym. Słodki, przypomina mi masę na ciasto :) O tym zapachu mam również masło do ciała, jednak zdecydowanie nie jest to to samo.

Konsystencja: bardzo kremowa, zbita. Nie spływa z ciała, fajnie się do niego 'klei'. Drobinki są dosyć duże i świetnie robią wszystko to, co mają robić (nie kalecząc przy tym skóry). 



Działanie: Oprócz swoich właściwości ścierających i wygładzających, doskonale nawilża i natłuszcza skórę. Jest to zasługa oleju Babassu, który znajduje się na drugim miejscu w składzie. Gdyby nie Akcja Zerowanie, która zmusza mnie do balsamowania po każdym prysznicu, myślę, że spokojnie mogłabym sobie to darować. Skóra jest miękka i miła w dotyku nawet bez żadnego mazidła :)




Wydajność: tu mogłoby być lepiej, ale to pewnie po części moja wina, bo mam tendencję do wydobywania zbyt dużej ilości kosmetyków.

Cena: odwieczny problem produktów The Body Shop. Opłaca się kupować je tylko na wyprzedażach. Standardowa cena scrubu to 59 zł, na % to już 29. Wciąż dużo, ale za ten niepowtarzalny zapach i doskonałą konsystencję jestem gotowa wysupłać tyle z mojego portfela :)


Może jutro zajrzę znowu do TBS, zobaczę o co poszerzyli wyprzedaż. Nie pogardziłabym jakimś innym zapachem scrubu :)

a Wy, co myślicie o produktach TBS? Uważacie, że stosunek jakości do ceny jest odpowiedni?




A to mały, noworoczny bonus :) haha, uwielbiam to zdjęcie. Widzicie? Mam głowę nie tylko pełną pomysłów, ale również i fajerwerków :) 





Buziaki,
Karolka


Konkurs - KLIK