Witajcie w Nowy Roku :) Mam nadzieję, że Wasza zabawa sylwestrowa była udana, moja na pewno. Tę noc spędziłam z przyjaciółmi w moim mieszkaniu i bawiłam się cudownie.. aż do 7 rano :)
Ale do rzeczy..
Jak pewnie doskonale wiecie w sklepach ruszyły wyprzedaże. Pognałam więc do The Body Shop już w pierwszy dzień %. Niewiele rzeczy było wówczas przecenionych, głównie ich świąteczna limitka, czyli żurawina, wanilia i imbir. Ja wiedziałam, że chcę kupić peeling, bo żeli i balsamów do ciała mam w tej chwili zdecydowanie ZA DUŻO.
Padło na...
Brazil Nut Body Scrub
Opakowanie: 200 ml; standardowy, bodyszopowy słoiczek. Muszę przyznać, że taką formę lubię najbardziej. Nie ma opcji, żeby po skończeniu produktu zostało nam coś, czego nie możemy wydobyć.
Zapach: obłędny :) Idealny w okresie świąteczno-noworocznym. Słodki, przypomina mi masę na ciasto :) O tym zapachu mam również masło do ciała, jednak zdecydowanie nie jest to to samo.
Konsystencja: bardzo kremowa, zbita. Nie spływa z ciała, fajnie się do niego 'klei'. Drobinki są dosyć duże i świetnie robią wszystko to, co mają robić (nie kalecząc przy tym skóry).
Działanie: Oprócz swoich właściwości ścierających i wygładzających, doskonale nawilża i natłuszcza skórę. Jest to zasługa oleju Babassu, który znajduje się na drugim miejscu w składzie. Gdyby nie Akcja Zerowanie, która zmusza mnie do balsamowania po każdym prysznicu, myślę, że spokojnie mogłabym sobie to darować. Skóra jest miękka i miła w dotyku nawet bez żadnego mazidła :)
Wydajność: tu mogłoby być lepiej, ale to pewnie po części moja wina, bo mam tendencję do wydobywania zbyt dużej ilości kosmetyków.
Cena: odwieczny problem produktów The Body Shop. Opłaca się kupować je tylko na wyprzedażach. Standardowa cena scrubu to 59 zł, na % to już 29. Wciąż dużo, ale za ten niepowtarzalny zapach i doskonałą konsystencję jestem gotowa wysupłać tyle z mojego portfela :)
Może jutro zajrzę znowu do TBS, zobaczę o co poszerzyli wyprzedaż. Nie pogardziłabym jakimś innym zapachem scrubu :)
a Wy, co myślicie o produktach TBS? Uważacie, że stosunek jakości do ceny jest odpowiedni?
A to mały, noworoczny bonus :) haha, uwielbiam to zdjęcie. Widzicie? Mam głowę nie tylko pełną pomysłów, ale również i fajerwerków :)
Buziaki,
Karolka
Konkurs - KLIK
The Body Shop- zmora mojego portfela!
OdpowiedzUsuńTe drobinki czarne w peelingu (to orzech?) wyglądają jak ziarenka kiwi :D
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie odczuwam szału na produkty TBS - ale nie omieszkam zajrzeć do nich w okresie przecen, a nuż coś mi w oko wpadnie ;)
Zazdroszczę, pewnie impreza sylwestrowa musiała być udana :)
OdpowiedzUsuńaż mam ochotę wybrać się do Douglasa w poszukiwaniu tego peelingu :)
OdpowiedzUsuń